Informujemy, że na tej stronie stosujemy pliki cookies (tzw. ciasteczka). Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Jeśli chcą Państwo zmienić tę opcję, należy zmienić ustawienia przeglądarki dotyczące przechowywania i uzyskiwania dostępu do plików cookies w Państwa komputerze. Rozumiem komunikat.

Kliknij tu aby zamknąć powiadomienie.

ARCHIWUM DZIAŁU: Sport

Zabrakło liderki, niespodzianka była blisko

dodane 03.11.2015
[Sosnowiec] Koszykarki JAS-FBG Zagłębie uległy we własnej hali drużynie Basket Gdynia 60:66. Być może losy tej rywalizacji potoczyłby się inaczej, gdyby nie kontuzja rozgrywającej Naketi Swanier, która musiała opuścić parkiet po urazie z ostatniej minuty pierwszej kwarty. Sosnowczanki postawiły się rywalkom i niespodzianka długo wisiała w powietrzu. JAS-FBG wygrał pierwszą kwartę trzema punktami, a mimo straty Swanier do przerwy prowadził różnicą 14 punktów! Klasą samą w sobie była Shannon McCallum, która do przerwy zdobyła 15 punktów, rzucając trzy razy za trzy punkty. Niestety, po przerwie rozpoczął się pościg gdynianek, które sukcesywnie niwelowały straty. Sytuację ułatwiła rywalkom wspomniana McCallum, a konkretnie jej faule, gdyż z czterema na koncie musiała usiąść na ławce rezerwowych. Przed ostatnią odsłoną przewaga naszej drużyny wynosiła 8 punktów. Rywalki szybko jednak zniwelowały te straty i wygrały tę część 24:10, a cały mecz 66:60. – Ania Bekasiewicz zagrała super zawody, wytrzymała tempo meczu, ale praktycznie przez ponad 30 minut graliśmy bez naszej liderki. Najbardziej brak Naketi był odczuwalny podczas drugiej połowy, kiedy Gdynia postawiła kombinowaną obronę i mocną defensywę, co przy ich parametrach spowodowało, że byliśmy w bardzo ciężkiej sytuacji. Zrobiliśmy tyle, ile się dało. Tanio skóry nie sprzedaliśmy. Bez rasowego centra przeciwko obronie kombinowanej, ciężko jest powtórzyć akcję czy zebrać piłkę w ataku – mówił po meczu Mirosław Orczyk, szkoleniowiec Jasek. JAS-FBG Zagłębie Sosnowiec – Basket Gdynia 60:66 (16:13, 22:11, 12:18, 10:24) JAS-FBG: Shannon McCallum 18 (4×3, 6 zb), Aishah Sutherland 13 (1×3, 9 zb), Anna Bekasiewicz 10 (2×3, 4 as), Paulina Dąbkowska 9, Naketia Swanier 2 oraz Marta Dobrowolska 6 (1×3), Paulina Antczak 2, Patrycja Kaczor 0, Barbara Głocka 0, Paulina Rozwadowska 0. (KP)

Ostre Ząbki przygryzły Zagłębie

dodane 02.11.2015
[Sosnowiec] Koniec dwóch pięknych serii piłkarskiego Zagłębia. Sosnowiczanie po pięciu z rzędu zwycięstwach ulegli aż 1:4 Dolcanowi Ząbki. To pierwsza porażka naszej drużyny od 16 spotkań, a konkretnie od marcowego meczu z Okocimskim Brzesko jeszcze w rozgrywkach II ligi. Sosnowiczanie zostali „pogryzieni” w Ząbkach w dwóch, dwuminutowych odstępach. Tak stało się pomiędzy  20 a 22 minutą przed przerwą, jak również między 55 a 57 po wznowieniu gry. Indywidualne błędy zadecydowały o porażce, której honor uratowała bramka samobójcza po dośrodkowaniu Sebastiana Dudka. – Cóż, takie mecze też trzeba przeżyć. Zostaliśmy dzisiaj mocno skarceni, jednak nie mam pretensji do chłopaków. Dzisiaj otrzymaliśmy kilka gongów i za jakiś czas przyjdzie czas na analizę. Stać nas było na niewiele, ponieważ strzeliliśmy tylko jedną bramkę. Gratuluję trenerowi zwycięstwa. Podnosimy głowę do góry, odpoczniemy trochę psychicznie, gdyż przed nami kolejne spotkania. Nie ma powodów do obaw – mówił po meczu szkoleniowiec Zagłębia, Artur Derbin. Dolcan Ząbki - Zagłębie Sosnowiec 4:1 (2:0)Bramki: 1:0 Marcin Krzywicki (20. Damian Jakubik), 2:0 Igor Sapała (22. Paweł Tarnowski), 3:0 Michał Krzywicki (55. Michał Bajdur), 4:0 Michał Bajdur (57.), 4:1 Szymon Matuszek (s.) (71. Sebastian Dudek)Dolcan: Kryczka - Jakubik ,Klepczarek, Sawala, Petasz - Matuszek, Sapała, Bajdur (76. Świerblewski), Feruga (89. Calderon), Tarnowski - Krzywicki (85. Gołębiewski).Zagłębie:Fabisiak - Sierczyński, Budek, Markowski, Udovičić - Dudek, Matusiak - Ryndak (62. Tylec), Fidziukiewicz, Pribula - Arak (62. Paluchowski). (KP)  

Wymarzony debiut

dodane 02.11.2015
[Dąbrowa Górnicza] Niespełna dwa tygodnie temu dołączył do MKS-u Dąbrowa Górnicza, teraz w swoim drugim meczu zadebiutował przed dąbrowskimi kibicami. Eric Williams przyczynił się do triumfu MKS-u nad faworytem z Włocławka, notując double-double (12 punktów, 10 zbiórek). - Obdarzono mnie zaufaniem, za które chciałem się odwdzięczyć. Zwycięstwo, wspaniała atmosfera w hali, to był wymarzony debiut - mówi Eric Williams, nowy środkowy dąbrowskiej ekipy. Jak podobał ci się debiut przed dąbrowską publicznością? To był piękny debiut przeciwko znakomitej drużynie. Kibice w Dąbrowie Górniczej są wspaniali, a w hali panuje świetna koszykarska energia. Byłem zachwycony! Niedawno dołączyłeś do drużyny, ale miałeś wystarczająco czasu, żeby w swoim drugim meczu zanotować double-double i rozegrać dobre spotkanie. Tak szczerze to nie wiedziałem, że miałem double-double. (śmiech) Ale jestem bardzo szczęśliwy, że mi się udało. Chciałem po prostu wyjść na parkiet i dać z siebie wszystko dla zespołu. Jestem nowy, więc obdarzono mnie sporym zaufaniem, za które chciałem się odwdzięczyć tak, jak potrafiłem. Elementem, nad którym musisz popracować są rzuty wolne? Stresował cię występ przed kibicami MKS-u? (śmiech) Tak, zdecydowanie muszę szlifować rzuty wolne. Nigdy nie byłem najlepszy w tym elemencie, dlatego zawsze marzę o zanotowaniu akcji „dwa plus jeden”. (śmiech) Za każdym razem denerwuję się na linii wolnych - niezależnie od tego, czy gram w swojej hali, czy na boisku przeciwnika. Drugi mecz, drugie zwycięstwo z rzędu. Humory w szatni pewnie dopisują? Nastroje są naprawdę dobre! Graliśmy jak prawdziwa drużyna i mieliśmy 27 asyst. Chcemy kontynuować tę pracę, bo to nasz klucz do wygrywania. To będzie początek dłuższej zwycięskiej serii? Za tydzień gracie na wyjeździe z trudnym rywalem - Rosą Radom, czwartą ekipą ostatniego sezonu. To prawda, zapowiada się następne niezwykle wymagające starcie. Sądzę jednak, że jeśli jako zespół zagramy tak jak z Anwilem, zwiększymy swoje szanse na sukces. Rozmawiał: Damian Juszczyk foto: Adrianna Antas/MKS Dąbrowa Górnicza

Wściekłe „Rottweilery” atakują MKS

dodane 30.10.2015
[Dąbrowa Górnicza] Po pierwszym sukcesie w nowym sezonie, koszykarze MKS-u Dąbrowa Górnicza chcą wygrać po raz pierwszy przed własną publicznością. Łatwo jednak nie będzie, bo do Hali Centrum przybywają „Rottweilery” z utytułowanego Anwilu Włocławek, które rozszarpują rywala za rywalem. 22 sekundy – na tyle przed końcem ostatniego meczu w Lublinie MKS Dąbrowa Górnicza wyszedł na prowadzenie, którego już nie oddał. – Trzeba grać do końca i wierzyć, że się wygra. Szczególnie, że nie przegrywaliśmy wysoko, a graliśmy źle, czyli niewiele należało poprawić, żeby wyjść zwycięsko z tego spotkania – wspomina pierwszy triumf dąbrowskiej ekipy w tym sezonie Piotr Pamuła. Rzucającego MKS-u czeka w sobotę „podróż sentymentalna”, gdyż do Dąbrowy przyjeżdża Anwil, w którym Pamuła spędził ostatnie dwa sezony, choć ten drugi przerwany błyskawicznie przez kontuzję. – To kompletnie inny zespół niż wtedy, gdy ja tam przebywałem. Nie podchodzę do tego meczu w żaden specjalny sposób, to kolejna robota do wykonania. Chcemy wygrać, tak jak z każdym innym przeciwnikiem – dodaje nowe ogniwo drużyny z Alei Róż. Rzeczywiście, po poprzednim słabszym sezonie utytułowany klub z Włocławka w obecnych rozgrywkach imponuje. W Anwilu zapowiadają, że są „głodni zwycięstw”, a w jego składzie roi się od gwiazd. Wystarczy wspomnieć, że grają tam m.in. Chamberlain Oguchi – MVP tegorocznego AfroBasketu, David Jelinek – który z kadrą Czech wywalczył 7. pozycję na EuroBaskecie i miejsce w turnieju kwalifikacyjnym do najbliższych igrzysk olimpijskich, a także reprezentant Polski Robert Skibniewski. Mimo że włocławianie są w tym sezonie niepokonani, koszykarze MKS-u obiecują walkę o pierwsze, tym razem domowe, zwycięstwo w rozgrywkach. – Wiemy, że kibice na nie czekają. My też czekamy i mocno wierzymy w to, że w sobotę do domów rozejdziemy się z uśmiechami na twarzach – przekonuje Piotr Pamuła. Damian Juszczyk foto: Adrianna Antas /MKS Dąbrowa Górnicza

Postraszyli Cracovię

dodane 28.10.2015
[Sosnowiec] Piłkarze Zagłębia postawili się trzeciej drużynie ekstraklasy, ale mimo dobrej gry ulegli Cracovi 1:2 w pierwszym meczu 1/4 finału Pucharu Polski. Trener gości Jacek Zieliński zapewniał przed meczem, że jego zepsół nie zlekceważy rywala z niższej ligi i tak też się stało. Cracovia spokojnie czekała na swoją szansę i dopięła swego w 22 minucie. Zagłębie nie załamało się po stracie gola, ale w swoim zwyczaju rozpoczęło pościg. Wyrównać udało się jeszcze przed przerwą. Michał Fidziukiewicz dobił strzał Dawida Ryndaka i do przerwy było 1:1. W drugiej połowie inicjatywa należała do Zagłębia, które za wszelką cenę starało się zdobyć drugą bramkę. Swoje okazje mieli Michał Fidziukiewicz, Dawid Ryndak i Martin Pribula, ale Krzysztof Pilarz, bramkarz Pasów, który przy straconym golu swojej drużyny się nie popisał, w drugiej połowie bronił doskonale. Cracovia miała mniej szans, ale pod bramką Wojciecha Fabisiaka także było gorąco. Pasy cierpliwie czekały na możliwość zadania decydującego ciosu i taka okazja nadarzyła się w doliczonym czasie. Zespół Artura Derbina pokazał się po raz kolejny z dobrej strony udowadniając, że już teraz jest w stanie toczyć wyrównane pojedynki z zespołami z ekstraklasy.   Zagłębie Sosnowiec - Cracovia Kraków 1:2 (1:1)Bramki: 0:1 Miroslav Covilo (22. Mateusz Centnarski), 1:1 Michał Fidziukiewicz (43. Dawid Ryndak), 1:2 Deniss Rakels (90. Mateusz Wdowiak)Zagłębie: Fabisiak - Sierczyński, Sołowiej Ż (79. Budek), Markowski, Udovičić - Dudek, Matusiak - Ryndak, Fidziukiewicz, Pribula - Arak.Cracovia: Pilarz - Luiz Santos Ż, Wołąkiewicz, Polczak (63. Dąbrowski Ż), Rymaniak Ż - Covilo, Budziński - Wójcicki (36. Wdowiak), Cetnarski (83. Zejdler), Jendrisek - Rakels.   (KP)

O krok od złota

dodane 28.10.2015
[Jaworzno] Trójka zawodników Guja Jiujutsu Team z Jaworznickiej Szkoły Walki Wręcz Guja Jiujutsu wystąpiła w prestiżowych otwartych Mistrzostwach Bytomia Dzieci w Judo. Tradycyjnie w imprezie zorganizowanej przez „Czarnych Bytom” – najlepszy w Polsce klub judo – udział wzięli najbardziej utytułowani zawodnicy z Górnego Śląska, Śląska Opolskiego oraz z Małopolski. Rywalizację przeprowadzono na trzech matach. Jako pierwszy z jaworznian wystąpił Wiktor „Dziki” Proksa, który zakończył swoje pojedynki srebrnym medalem. W kolejnej walce można było oglądać Patryka Ficonia, którego dwa zwycięstwa przed czasem pozwoliły mu stanąć do walki o złoty medal. Zabrakło jednak sił by pokonać bardzo wymagającego rywala, pozostało zadowolić się srebrnym krążkiem.  Natomiast Wiktoria „Kosa” Ziober z Jaworznickiej Szkoły Walki Wręcz Guja Jiujutsu, choć rozpoczęła start od efektownego rzutu biodrowego harai goshi pokonując doświadczoną rywalkę z pomarańczowym pasem, w finale nie przeprowadziła żadnego skutecznego ataku. W kategorii „Kosy” startowało 8 zawodników. Biorąc pod uwagę, że w zawodach startowała czołówka Śląska w judo, dwa srebrne medale jaworznian można uznać za udany występ. Trener Guja przyznaje, że miał apetyt na złoto. Zwłaszcza, że we wrześniu jego podopieczni zwyciężyli w Międzynarodowym Turnieju Judo, który odbył się w Wolbromiu. 14 listopada przedstawiciele Jaworznickiej Szkoły Walki Wręcz Guja Jiujutsu z tzw. „marszu” wezmą udział w turnieju judo, który odbędzie się w Krakowie. Mistrz Guja nie przewiduje specjalnych przygotowań do tych zawodów, gdyż priorytetem dla przedstawicieli stylu walki Guja Jiujutsu jest udział w prestiżowym międzynarodowym turnieju Sport Jiujutsu.   (s)

Do trzech razy sztuka

dodane 27.10.2015
[Dąbrowa Górnicza] Koszykarze MKS-u Dąbrowa Górnicza odnieśli pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie Tauron Basket Ligi. Dąbrowianie popisali się piorunującym finiszem, a trójka Jakuba Dłoniaka zadecydowała o wygranej w Lublinie ze Startem rzutem na taśmę 75:74. Już pierwsza kwarta pokazała, że ewentualny sukces w Lublinie trzeba będzie wyszarpać. Start bardzo chciał zrewanżować się MKS-owi za dwie przedsezonowe porażki. W otwierającej odsłonie, po której gospodarze wygrywali 23:21, ciężar gry po dąbrowskiej stronie wziął na siebie kapitan Paweł Zmarlak. MKS starał się zbliżyć do rywali, ale Start ciągle był o kilka punktów z przodu. Po trójce Piotra Pamuły na starcie drugiej kwarty gości tracili tylko oczko (27:26), jednak nie do zatrzymania w tej części gry był Jan Grzeliński i to głównie dzięki niemu do przerwy nadal lepsi byli miejscowi (39:34). Gra miała podobny przebieg aż do… końcówki ostatniej odsłony! W trzeciej MKS doszedł lublinian na trzy punkty (53:50 po trafieniu zza łuku Jakuba Dłoniaka). Dopiero wówczas ekipa z Dąbrowy Górniczej dopadła Start. Co tam start, kluczowy był finisz tego spotkania! Przełomowa okazała się trójka Marcina Piechowicza na dwie i pół minuty przed syreną (74:69). Jakub Dłoniak dołożył rzut wolny, Piechowicz trafił ponownie i na ostatniej prostej starcia zrobiło się gorąco - było 74:72, a na zegarze pozostawało… 49 sekund. Przerwa na żądanie nie pomogła gospodarzom. Grzeliński, który wcześniej był bohaterem, stracił piłkę. Do końca pół minuty. I właśnie wtedy bezlitosnym egzekutorem okazał się Jakub Dłoniak! Zawodnik MKS-u nie pomylił się przy rzucie za trzy i na 22 sekundy „przed metą” dał dąbrowianom prowadzenie 75:74, którego Start już MKS-owi nie odebrał! Start Lublin - MKS Dąbrowa Górnicza 74:75 (23:21, 16:13,  17:16, 18:25) Start: Jackson 12, Salamonik 12, Grzeliński 11, Kellogg 9, Czumakow 8, Poole 8, Trojan 8, Małecki 6, Ciechociński 0, Czujkowski 0. MKS: Dłoniak 22, Zmarlak 12, Broadus 10, Dower 9, Dziemba 6, Williams 6, Piechowicz 5, Pamuła 3, Zieliński 2, Szymański 0. Damian Juszczyk foto: Przemysław Gąbka/Start Lublin

Szabliści świata w Sosnowcu

dodane 23.10.2015
[Sosnowiec] Już po raz dwunasty Sosnowiec będzie gospodarzem zawodów Pucharu Świata Juniorów w Szabli Kobiet i Mężczyzn. Po raz pierwszy zawody odbywać się będą przez trzy dni. Udział w tegorocznej imprezie potwierdziło 122 zawodników i taka sama ilość zawodniczek z 27 państw w turnieju indywidualnym oraz 14 drużyn żeńskich w turnieju drużynowym.   Do Sosnowca po raz pierwszy zawitają reprezentacje Kolumbii oraz Kuwejtu. Nasz kraj będą reprezentować w turnieju mężczyzn: Cezary Białecki, Krystian Borkiewicz, Adrian Dzwoniarski, Mateusz Godlewski, Krzysztof Kaczkowski, Michał Kisiel, Mateusz Knez, Jan Kruszewski, Piotr Kurzyna, Karol Lademan, Jakub Poziemski, Mateusz Prokopowicz, Michał Różycki, Piotr Sosulski, Stefan Witkowski, Michał Zandecki, Rafał Ziarnowski. W turnieju kobiet w barwach biało-czerwonych wystąpią: Karolina Cieślar, Zuzanna Cieślar, Julia Dobińska, Lidia Domańska, Karolina Kaleta, Michalina Kostrzewa, Nadia Królikowska, Urszula Kurzyna, Anna Łukasik, Martyna Maksym, Agata Marciniak, Sylwia Matuszak, Marta Mazurek, Marta Okine, Emilia Popczyk, Karolina Rowińska, Martyna Tobiaszewska, Natalia Walas, Joanna Wątor, Monika Wysocka. Poniżej program zawodów. Hala Widowiskowo-Sportowa przy ul Żeromskiego 9 23 października, godz. 10.00 Walki eliminacyjne w szabli mężczyzngodz. 16.30 - walki finałowe /8-ka/godz. 18.00 - uroczyste wręczenie pucharów i nagród 24 października, godz. 10.00 Walki eliminacyjne w szabli kobietgodz. 16.30 - walki finałowe / 8-ka/godz. 18.00 - uroczyste wręczenie pucharów oraz nagród 25 października, godz. 10.00 Walki eliminacyjne w szabli drużynowej kobietFinały bezpośrednio po zakończeniu walk eliminacyjnych (KP)  

Gotowi na wyzwanie

dodane 22.10.2015
[Dąbrowa Górnicza] Po walce do upadłego i przegranej po dwóch dogrywkach z ekipą z Torunia, koszykarze MKS-u Dąbrowa Górnicza mają na koncie dwie porażki. Szansa na pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie ekstraklasy już w niedzielę, wygranej dąbrowianie szukać będą w Lublinie. - Wiemy, czego się spodziewać. Mecze wyjazdowe zawsze są trudne, ale jesteśmy gotowi na to wyzwanie - mówi Rashaun Broadus, lider punktowy MKS-u z ostatniego spotkania. Dwie dogrywki, a niewiele brakowało do trzech - wasz ostatni mecz był szalony! To było naprawdę dzikie i ekscytujące starcie. Jestem przekonany, że dostarczyło wiele emocji kibicom, ale obraz meczu byłby bardziej pozytywny, gdybyśmy wygrali. Ktoś musiał przegrać, w koszykówce nie ma remisów. Ale może to właśnie podział punktów byłby najbardziej sprawiedliwy? Zasady to zasady, a oni zdobyli o dwa punkty więcej niż my, więc to sprawiedliwe zakończenie. Mieliśmy swoje szanse i mogliśmy odnieść zwycięstwo. Może następnym razem gdy spotkamy się z rywalem z Torunia, wszystko skończy się inaczej. Do przerwy prowadziliście 14 punktami, później nawet 18. I to chyba o to największe pretensje mają do was niektórzy kibice. To wszystko jest częścią gry, czasami wysoka przewaga może zamienić się w porażkę. Powinniśmy grać lepiej jako zespół, aby utrzymać tak pokaźne prowadzenie i trzymać naszych przeciwników na dystans. Jeszcze bardziej im odskoczyć, gdy byliśmy na fali. W niedzielę gracie na wyjeździe ze Startem Lublin, który u siebie jest groźną drużyną. Jeden mecz wygrali, a w drugim ulegli minimalnie. Graliśmy z tym zespołem dwukrotnie przed sezonem i wygraliśmy oba mecze. Nie chodzi mi o to, że znowu ich pokonamy, ale przynajmniej wiemy mniej więcej, czego się spodziewać. Z każdym dniem stajemy się lepsi, a teraz wzmacnia nas jeszcze nowy zawodnik, który będzie dodatkowym zagrożeniem dla rywali zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Starcia wyjazdowe zawsze są trudne, ale jesteśmy gotowi na to wyzwanie i bardzo głodni naszego pierwszego zwycięstwa w tym sezonie. Rozmawiał: Damian Juszczyk foto: Adrianna Antas/MKS Dąbrowa Górnicza
Wróć

Alert

 

Jesteś świadkiem ważnego wydarzenia?
Urzędnicza bezmyślność dobrowadza Cię do szału?
Wiesz o czymś, co może zainteresować media?

 

Napisz do "Wiadomości Zagłębia": redakcja@wiadomoscizaglebia.pl

KONKURSY

 

PRACA

 

 

 

 

Adres redakcji:

"Wiadomości Zagłębia"
ul. Kilińskiego 43

41-200 Sosnowiec

e-mail: redakcja@wiadomoscizaglebia.pl