Radzimy - pomagamy
Witaj szkoło! Czy nauka może być przyjemnością?
Współczesny uczeń otoczony jest niezliczoną ilością rozwiązań technicznych i narzędzi, które teoretycznie mają pomóc mu w nauce. Dlaczego zatem coraz częściej rodzice zauważają u swoich pociech problemy z koncentracją, myśleniem logicznym czy formułowaniem długich wypowiedzi?
Istotny wpływ na umiejętności percepcyjne młodego człowieka ma otoczenie i liczba bodźców, którą jest w stanie przyjąć. Wymagania edukacyjne są coraz większe, z drugiej strony – umysł dziecka bombardowany jest coraz większą liczbą informacji, co powoduje u niego rozproszenie uwagi.
Galopująca uwaga
Jedno wydanie dużej gazety zawiera więcej informacji, niż człowiek jeszcze kilkaset lat temu był w stanie pojąć w ciągu całego życia. Przeciętnie każdego dnia przyswajamy trzykrotnie więcej danych niż w latach 80. W 2020 r. będzie to czterdziestokrotność obecnego poziomu odbioru danych. Dziecko, które teraz ma problemy z czytaniem i koncentracją, nie poradzi sobie w dorosłym życiu z nagromadzeniem zadań i bodźców. W takim tempie rozwoju informatycznego, chcąc dbać o komfort dziecka i jego wysoki poziom intelektualny, potrzebne są nowe rozwiązania, wspierające we wszechstronnym rozwoju.
Jednym z tych rozwiązań jest umiejętność szybkiej analizy informacji i dla efektywności nauki – łatwość w selekcji i odrzuceniu tych niepotrzebnych treści. Dzieci zasypywane są różnymi rodzajami bodźców – nawet część komunikatów reklamowych nie jest skierowana do rodziców, ale do ich pociech bezpośrednio. Kiedy dodamy do tego naturalną ciekawość poznawczą dzieci, chęć uczenia się nowych umiejętności przez naśladownictwo – pojawia się szum komunikacyjny, w którym dziecko nie zawsze potrafi się odnaleźć.
Życzenie złotej rybki
Nadmiar informacji powoduje, że uwaga dziecka przełącza się z jednego bodźca na drugi (w równym stopniu dotyczy to również osób dorosłych). Zarówno dziecko, jak i dorosły jest w stanie szybko zmienić obiekt zainteresowania – staje się to pomocne np. podczas jazdy samochodem. Jednak ta umiejętność, wykształcona w drodze dostosowania się do zmieniającego się otoczenia, okazała się dla naszego organizmu bardzo kosztowna. Podczas wykonywania każdego zadania (np. postrzeganie, przysłuchiwanie się, analiza) nasz mózg potrzebuje czasu na „rozpęd”. Jeśli uwaga przełączana jest zbyt często – mechanizm skupienia uwagi na jednym zadaniu nie uruchamia się w pełni, a co za tym idzie – powoduje duże zużycie energii.
– Dziecko, które rozwiązuje samodzielnie zadania domowe, nagle rozprasza się np. dźwiękiem telefonu, widokiem zabawki, żartami rodzeństwa. A dorośli? Przypomnijmy sobie taki dzień w pracy, podczas którego musieliśmy odebrać milion telefonów, napisać mnóstwo maili, a do tego co chwilę ktoś przychodził do biura i przerywał nam pracę zadając pytania... Po takim „maratonie” odczuwamy najczęściej intensywne zmęczenie, czasem do tego pojawiają się objawy somatyczne, takie jak ból głowy – mówi Ewa Bensz-Smagała, trener technik pamięciowych. Nasz mózg w wirze przełączania uwagi pracuje na najwyższych obrotach i szybko się męczy, z tego też wynika późniejsze wycieńczenie organizmu – dodaje Bensz.
Mechanizm skupienia uwagi samoczynnie dostosował się do otaczających warunków. Ciekawe badania zostały przeprowadzone przez Microsoft, na grupie 2000 osób w wieku 18 – 24 lata. Obserwowano tzw. „attention span”, czyli czas trwania koncentracji. Biorąc pod uwagę codzienne czynności młodych ludzi zaobserwowano i zmierzono skupienie uwagi, które średnio wyniosło 12 sekund. Porównywalnie – skupienie uwagi złotej rybki wynosi 9 sekund. W tym monecie powstaje pytanie i wyzwanie zarazem – dla wszystkich nauczycieli i rodziców – jak przyciągnąć uwagę dziecka na czas dłuższy niż minutę?
Przekleństwo wielozadaniowości
Mózg jest w stanie wykonywać bez przeszkód dwa zadania na raz. Zastanówmy się jednak, ile zadań wykonuje równocześnie dziecko np. podczas lekcji? Słucha nauczyciela, rozmawia z koleżanką, przegląda telefon, słucha muzyki. Osoby dorosłe podczas prowadzenia samochodu trzymają jedną rękę na kierownicy, drugą sięgają do panelu sterowania stacjami radiowymi, jednocześnie rozmawiają przez telefon (oczywiście w trybie głośnomówiącym). Czy takie rozproszenie uwagi pozwala nam skutecznie wykonywać wszystkie te czynności? Czy dziecko ucząc się do klasówki z historii, równocześnie słuchając muzyki będzie w stanie zapamiętać wszystkie obowiązujące daty? Czy człowiek dorosły pisząc maila i jednocześnie rozmawiając przez telefon, nie popełni przy tym błędu?
W kulturze współczesnej pojawiła się moda na „multitasking”, czyli wielozadaniowość. Chcemy być zajęci, zabiegani, robić wiele rzeczy na raz – wydaje nam się, że jesteśmy postrzegani jako osoby energiczne, zaradne i efektywne. Czy tak jest w istocie?
Psycholog, prof. Daniel Kahneman, laureat Nagrody Nobla, tłumaczy dlaczego przy podejmowaniu trzech lub więcej czynności nasza efektywność spada. Każda dodatkowa czynność wymaga nowych pokładów energii. Dlatego w pewnym momencie gubimy się, „tracimy wątek” lub po prostu przestajemy wykonywać jedno z zadań. Nie mamy wystarczającej energii na to, aby mózg pracował intensywnie i równocześnie przy takiej ilości operacji. Oczywiście, w pewnym stopniu jesteśmy w stanie poprawić kondycję mózgu. Jeśli niektóre czynności wyćwiczymy praktycznie do perfekcji, robimy je niemalże automatycznie – wtedy zużywamy mniej energii, a co za tym idzie – mózg może zająć się innymi zadaniami. Tak dzieje się na przykład w nauce jazdy na rowerze. Na początku dziecko skupione jest na utrzymaniu kierunku i równowagi, jednak po zdobyciu wprawy potrafi już wykonywać dodatkowe czynności. Osoby dorosłe podobny proces przechodzą przy podstawowych czynnościach związanych z prowadzeniem samochodu – zmiana biegów, spoglądanie w lusterko. Natomiast, już przy manewrze wyprzedzania, mózg spala więcej energii więc czynność przestaje być automatyczna.
Czy taką sprawność przełączania uwagi można rozwijać? Dobrym sposobem przyswajania u dzieci umiejętności radzenia sobie z wieloma zadaniami jest np. nauka dwóch języków obcych. Od najmłodszych lat powoduje lepszą koncentrację i umiejętność przełączania uwagi – procentuje to w późniejszych latach, kiedy dziecko spotyka się z nowymi zadaniami. Łatwiejszym, i mniej złożonym sposobem jest np. nauka żonglowania – można wprowadzić to ćwiczenie jako rozgrzewkę przy nauce, lub przerwę przy długotrwałym wysiłku umysłowym.
Poczytaj mi mamo
W poradniach psychologiczno-pedagogicznych pojawia się coraz więcej dzieci, które mają trudności z czytaniem. Nie zawsze ta niedogodność musi oznaczać dysleksję. Atrakcyjny i kolorowy świat dziecka powoduje, że często tak przestarzała i nudna rozrywka jak czytanie książek odchodzi do lamusa. Jeśli w domu od najmłodszych lat nie jest wprowadzana tradycja czytania, dziecko nie obserwuje rodziców zaczytanych w lekturze – o wiele trudniej będziemy mu samemu sięgnąć po książkę.
Trudności z czytaniem związane są również z tym, że w najbardziej newralgicznym okresie rozwoju 4-6 lat, dziecko zaabsorbowane jest innymi atrakcjami, nie wymagającymi czytania. Jeśli są to tylko gry, lalki, samochodziki – dziecko kształtuje inne umiejętności (np. odgrywanie ról), natomiast nie czuje potrzeby poznawania słów.
W ostatnich latach można mówić o swoistym „boomie” na dysleksję. Oczywiście istnieją dwie strony medalu. Orędownicy tej dolegliwości zwracają uwagę na fakt, że zwiększona liczba stawianych diagnoz wynika z dostępu do lepszych narzędzi diagnostycznych, spowodowana jest również większą świadomością rodziców i nauczycieli. Natomiast przeciwnicy uważają, że dysleksja i dysortografia są „przediagnozowanie” i powodują tylko krzywdę dziecku, które od momentu przypięcia łatki przestaje pracować nad sobą i nie pokonuje swoich ograniczeń. Według statystyk prowadzonych przez Państwową Komisję Egzaminacyjną, na dysleksję cierpi co dziesiąty uczeń. Wyniki w poszczególnych województwach również są zróżnicowane. Np. na Pomorzu odnotowanych zostało dwa razy więcej orzeczeń niż w województwie śląskim.
– Proponuję, aby do tematu ewentualnej diagnozy podejść z dużą rozwagą. Czasem wystarczą intensywne ćwiczenia i współpraca rodzica z dzieckiem, aby uzyskać zadowalające efekty. Oczywiście zdarzają się przypadki, wymagające wizyty w poradni psychologiczno-pedagogicznej, lepiej porozmawiać ze specjalistą zanim będzie za późno – radzi Ewa Bensz-Smagała.
Ewa Bensz-Smagała – z wykształcenia pedagog i doradca zawodowy, od ponad jedenastu lat związana ze szkolnictwem wyższym. Właściciel firmy szkoleniowej Lucky Mind, specjalizuje się w tematyce technik pamięciowych, szybkiego czytania i efektywności. Prowadzi zajęcia z dziećmi i młodzieżą: zakresu szybkiego czytania, koncentracji, metod zapamiętywania, pomaga dzieciom z dysleksją i trudnościami w koncentracji. Pracuje również jako trener rad pedagogicznych, m.in. z zakresu neurodydaktyki, mnemotechnik, komunikacji i radzenia sobie ze stresem.
Alert
Jesteś świadkiem ważnego wydarzenia?
Urzędnicza bezmyślność dobrowadza Cię do szału?
Wiesz o czymś, co może zainteresować media?
Napisz do "Wiadomości Zagłębia": redakcja@wiadomoscizaglebia.pl
Adres redakcji: "Wiadomości Zagłębia" 41-200 Sosnowiec e-mail: redakcja@wiadomoscizaglebia.pl
|