Informujemy, że na tej stronie stosujemy pliki cookies (tzw. ciasteczka). Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Jeśli chcą Państwo zmienić tę opcję, należy zmienić ustawienia przeglądarki dotyczące przechowywania i uzyskiwania dostępu do plików cookies w Państwa komputerze. Rozumiem komunikat.

Kliknij tu aby zamknąć powiadomienie.

W Zagłębiu

dodane 05.08.2016

Pasja kluczem do sukcesu?

[Region, Sosnowiec]

 

Hotel Centrum wraz z Restauracją Warszawską mieszczące się w Sosnowcu w ciągu zaledwie dwóch lat działalności osiągnęły bardzo wiele ze swoich zamierzeń. Świadczą o tym opinie gości obiektu, pozytywne recenzje oraz zdobyte nagrody: Zagłębiowska Nagroda Humanitas 2016 w kategorii gospodarczej, Guest Review Award 2015, HumanitAS Biznesu, Restauracja z Przyszłością oraz Czapeczka Gault&Millau (jako jedyna restauracja w Zagłębiu). Okazuje się, że obiekt zrodził się z pasji dwojga ludzi i ich wielkiej determinacji do tworzenia rzeczy wyjątkowych. Kim jest na co dzień właściciel firmy F.H.U. Piotr Świeboda, do której należy Hotel i Restauracja, zdobywca tak wielu prestiżowych wyróżnień dla stworzonego przez siebie obiektu?


Piotr Świeboda: Od 25 lat jestem przedsiębiorcą inwestującym w Sosnowcu. Choć urodziłem się w Hindenburgu (jak brzmiała niegdyś nazwa Zabrza) czuję związek z tym miastem, gdyż stąd wywodzą się moje rodzinne korzenie. W działalność biznesową zaangażowałem się niegdyś po to, by móc sfinansować swoją pasję, jaką są rajdy samochodowe. Gdy rozpoczynałem karierę sportową, a był to okres zaraz po stanie wojennym, by wziąć udział w rajdzie trzeba było liczyć głównie na siebie. Nie było, tak jak dziś, mecenatu sponsorów, reklamodawców, a nawet firm zajmujących się profesjonalnym serwisem rajdowych samochodów. Wtedy kierowca rajdowy musiał sam zadbać o samochód, paliwo, opłacić swój udział w rajdzie. Zdobycie pieniędzy nie było oczywiście jedynym wyzwaniem. By brać udział w prestiżowych rajdach, kierowcy musieli mieć już na swoim koncie znaczące osiągnięcia. Te z kolei były wynikiem nie tylko umiejętności i woli walki, ale również dostosowywania się do ciągle zmieniających się wymogów dla samochodów rajdowych. Były to dla mnie wspaniałe czasy, które wspominam z rozrzewnieniem do dziś.


Wiadomości Zagłębia: Jakim samochodem pokonywał Pan rajdowe trasy?


PŚ: Zaczynałem w 1983 roku ścigając się Fiatem 126p. Uzyskanie dobrych wyników pozwoliło kilka lat później przesiąść się do Fiata 125p. Zmiana była ogromna, choćby ze względu na pojemność silnika i gabaryty samochodu. Za przełomowy rok uznaję 1990, gdy „dorobiłem się” Poloneza, którym zdobyłem swój pierwszy tytuł Mistrza Polski w klasie A-13. Samochodem tym reprezentowałem Automobilklub „Rzemieślnik”, a następnie Automobilklub Śląski. Poznałem wówczas mnóstwo przyjaciół, z którymi dzieliłem wspólną pasję. Następny mój wybór padł na Ładę Samarę, którą zdobyłem tytuł Mistrza Polski, tym razem w klasie A-8. Wraz z sukcesem na torze pojawili się sponsorzy, ostatnie trzy lata jeździłem reprezentując Tedex Oil Piaseczno(znanego producenta olejów samochodowych). W jego barwach odnotowałem największe pasmo sukcesów, zostałem m.in. dwukrotnym Mistrzem Polski w najwyższej klasie N, tzw. „klasie królewskiej”. Miałem wtedy do dyspozycji m.in. samochody Mitsubishi Lancer.


WZ: To niezłe osiągnięcia w tej bardzo ekskluzywnej dyscyplinie sportu, zwłaszcza w czasach, kiedy samochody były dostępne głównie na talony. Mało kto dziś zrozumie, co znaczyło wtedy przesiąść się w ciągu kilku lat z Fiata 126 p do Mitsubishi, będąc polskim kierowcą rajdowym. Długo Pan jeździł?


PŚ: W sumie 15 lat. Mogę właściwie powiedzieć, że do biznesu już tak bardziej na poważnie, powróciłem wprost z trasy rajdowej. Był początek lat 90., pojawił się klimat do rozwoju przedsiębiorstw. Uważałem, że należy z tej szansy skorzystać, tym bardziej, że kierowcą rajdowym, dobrym kierowcą rajdowym, przestaje się być w pewnym wieku. Ale rajdy to miłość mojego życia, nie tylko pasja czy hobby, po prostu miłość.


WZ: Doświadczenia z tego okresu miały wpływ na Pana biznesową działalność?


PŚ: Wspólnym mianownikiem jest adrenalina, ale i chłodna kalkulacja. W zasadzie pewien sposób działania jest podobny. Kierowca rajdowy musi być dobrze przygotowany do pokonania trasy, znać ją, znać możliwości swojego samochodu, znać swoje ograniczenia, a także umieć zaufać swojemu pilotowi. W biznesie, by być skutecznym, też trzeba umieć precyzyjnie określić cel, logistycznie wszystko rozpracować, ustalić hierarchię wartości, itp. Uczestnicząc w rajdzie nie sposób uwolnić się od emocji, ważne, by nad nimi umieć zapanować, jeżeli chcemy osiągnąć sukces. Gdy zginął Marian Bublewicz, legenda rajdów samochodowych, wszystkim nam trudno było nad tą tragedią przejść do porządku dziennego, ale trzeba było jechać dalej. W życiu jest podobnie. Nawet gdy jest bardzo trudno, nie wolno załamywać rąk, trzeba działać dalej. Tak też było w przypadku kamienicy, w której mają swoją lokalizację Hotel Centrum Sosnowiec i Restauracja Warszawska. W 2008 roku w budynku wybuchł pożar na najwyższym piętrze, spalił się dach, uszkodzone zostały stropy, wynajmowane tam mieszkania bezużyteczne. I wtedy wraz z żoną, Dorotą, zaczęliśmy się zastanawiać, co dalej? Postanowiliśmy, by tę XIX wieczną kamienicę odrestaurować, odtworzyć jej zabytkową elewację oraz wnętrza (włączając w to zrujnowane piwnice). Pojawił się pomysł otworzenia Hotelu z Restauracją, w klimacie dwudziestolecia międzywojennego, aby przywrócić czasy świetności tego budynku, gdy Jan Kiepura zaśpiewał tu po raz pierwszy przed publicznością. A potem do dzieła przystąpiła moja żona, która opracowała aranżację dla każdego miejsca w hotelu. Wszytko, co dziś świadczy o jego niepowtarzalnym charakterze to jest jej zasługa, jej wizja.


WZ: Ma Pan powody, by być dumnym z dzieła żony. Od wielu osób można bowiem usłyszeć opinie, że tak precyzyjnie oddany klimat dwudziestolecia międzywojennego musi być dziełem dobrej firmy specjalizującej się w architekturze wnętrz.


PŚ: Dziękujemy. Kosztowało nas to wiele wysiłku, lecz teraz możemy z dumą podkreślać, że obiekt jest „nasz”. Uczestniczyliśmy czynnie we wszystkich etapach budowy: od kartki papieru po ostateczne porządki i odbiory kategoryzacyjne. Kluczem jest pasja. Wystarczy po prostu kochać to, co się robi, a można tworzyć wielkie przedsięwzięcia. Żonie pomogło ogromne wyczucie smaku, stylu oraz perfekcjonizm. Zaufałem jej i w 100 procentach zrealizowaliśmy jej koncepcję. Opłaciło się czasami zaciskać zęby, jak spostrzegła, że np. deski zostały przycięte nie na tę szerokość, lub że rodzaj fugi jest nieodpowiedni. W ogromnej mierze dzięki niej mamy we wnętrzu Restauracji Warszawskiej drzwi liczące ok. 130 lat, które były w jednym z likwidowanych mieszkań, a ona znalazła dla nich zastosowanie. Nazwy „Hotel Centrum Sosnowiec” oraz „Restauracja Warszawska” są również autorstwa mojej żony Doroty - podobnie jak nazwy trzech sal konferencyjnych: „Rosyjska”, „Pruska”, „Austriacka”, które swoim klimatem odnoszą się do Trójkąta Trzech Cesarzy.


WZ: Stworzenie tak renomowanego obiektu było dużym wyzwaniem, ale także kosztownym. Pomogły w tym finansowo Pana wcześniejsze dokonania?


PŚ: Oczywiście tak. Na pewno nie były to pieniądze pochodzące z mojej kariery rajdowej, bo jak wcześniej zaznaczyłem, na realizację tej pasji raczej trzeba było zarobić, niż czerpać z niej profity. Moje dokonania biznesowe pozwoliły mi na rozpoczęcie tego projektu, za skutki pożaru otrzymaliśmy też odszkodowanie. Aplikowałem również o środki do Unii Europejskiej dla branży hotelarsko-gastronomicznej. Udało się, nasz projekt zyskał uznanie i otrzymaliśmy je. Potem była ciężka praca, chwile niepewności i prawdziwych wzruszeń, ale jak widać opłaciło się. Obecnie posiadamy świetny personel - załogę profesjonalistów, wobec których mamy pełen szacunek. Przyjazny i otwarty zespół stał się głównym filarem zdobytych nagród oraz przede wszystkim zadowolenia gości Hotelu Centrum i Restauracji Warszawskiej.

 

WZ: Czyli niedługo znów coś dobrego usłyszymy o Hotelu Centrum Sosnowiec i Restauracji Warszawskiej...


PŚ: Zapewne. Głód sukcesu i dusza kierowcy rajdowego podpowiadają mi, abym był najlepszy. Zasadę tą stosuję każdego dnia. Pragnę dawać z siebie 100% w każdej dziedzinie życia. Jeżeli chodzi o plany obiektu: pragniemy również zwrócić się z ofertą biznesową do lokalnych przedsiębiorców. Chcielibyśmy, aby nasz obiekt był kojarzony zarówno jako miejsce przyjazne dla biznesu w sercu  Sosnowca, jak również aby stał się przestrzenią do konsolidacji i wzajemnej współpracy przedsiębiorców. Od połowy sierpnia ruszamy z nowym projektem. Chcemy integrować lokalny biznes. Mamy parę pomysłów i propozycji dla przedsiębiorców i ludzi z inicjatywą.


WZ: A zatem powodzenia i kolejnego sukcesu, na miarę tych już osiągniętych.


PŚ: Dziękuję. Zapraszam państwa do Restauracji Warszawskiej i Hotelu Centrum Sosnowiec.

 

 

elewacja przed remontem elewacja po remoncie dzieciniec hotelu w trakcie budowy letnia Reatauracja Warszawska na dziedzińcu Hotelu Centrum
Wróć Archiwum działu

Alert

 

Jesteś świadkiem ważnego wydarzenia?
Urzędnicza bezmyślność dobrowadza Cię do szału?
Wiesz o czymś, co może zainteresować media?

 

Napisz do "Wiadomości Zagłębia": redakcja@wiadomoscizaglebia.pl

KONKURSY

 

PRACA

 

 

 

 

Adres redakcji:

"Wiadomości Zagłębia"
ul. Kilińskiego 43

41-200 Sosnowiec

e-mail: redakcja@wiadomoscizaglebia.pl