Informujemy, że na tej stronie stosujemy pliki cookies (tzw. ciasteczka). Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Jeśli chcą Państwo zmienić tę opcję, należy zmienić ustawienia przeglądarki dotyczące przechowywania i uzyskiwania dostępu do plików cookies w Państwa komputerze. Rozumiem komunikat.

Kliknij tu aby zamknąć powiadomienie.

Kultura

dodane 25.02.2019

Poszukiwana żywa lub martwa

[Sosnowiec]

Wiadomo, że od kilkunastu sezonów Teatr Zagłębia ma swoją dobrą passę, ale najnowszą premierą – sztuką „Dead Girls Wanted” – potwierdził nie tylko swój wysoki poziom artystyczny, ale sprezentował widzom jeden z najlepszych spektakli ostatnich lat w Polsce.


Szokowała już akcja promocyjna. Na sosnowieckich słupach pojawiły się ogłoszenia o zaginionych kobietach, a w Internecie – mnóstwo drastycznych zdjęć i informacji o odnajdywaniu coraz to nowych zwłok. Szokuje i spektakl Jolanty Janiczak i Grzegorza Stępniaka w reżyserii laureata Paszportu „Polityki” za 2013 rok, Wiktora Rubina.

 

To przedstawienie o rzeczywistych kobietach, których już nie ma wśród żywych albo które żyją, ale – o ludzki paradoksie! – widzowie chcieliby widzieć martwe. Całość to natomiast absolutny majstersztyk w wykonaniu aktorów, każdy z nich daje z siebie absolutnie wszystko, przekraczając własne granice wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Widz dostaje za to sześć w zasadzie odrębnych monologów, sześć strumieni świadomości, sześć historii. Wstrząsających, wywołujących skrajne emocje, które nikogo nie mogą pozostawić obojętnym.


I tak: Beata Deutschman staje się Nastazją Filipowną z „Idioty” Fiodora Dostojewskiego. Trupem kochanki księcia-idioty Myszkina i miliardera-mordercy Rogożyna. Męską fantazją i zagrożeniem jednocześnie. Opowiada o wielkiej miłości i równie wielkiej zdradzie, o zazdrości i okrucieństwie, o rozpaczy. Miota się, pełna sprzecznych namiętności i emocji. Umie być delikatna i odpychająca, niespokojna i nieprzewidywalna, popada w krańcowe stany emocjonalne, ma skłonności do samodestrukcji i samoupokorzenia.


Następnie na scenie pojawia się Whitney Houston – w tej roli zaskakujący Łukasz Stawarczyk. Obsadzenie mężczyzny w roli kobiety nie jest niczym nowym ani w teatrze w ogóle ani w teatrze Janiczak i Stępniaka, by wspomnieć choćby o roli Tomasza Nosińskiego grającego Andę Rottenberg w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Nucąc „My love is your love”, Whitney/Łukasz opowiada o byciu ulubienicą Ameryki, o byciu „The Voice” i o powolnym staczaniu się w alkohol i narkotyki, o przypadkowym utonięciu w wannie w 2012 roku, na które wpływ miało ciągłe zażywanie kokainy i problemy z sercem, a także o śmierci córki, również uzależnionej od narkotyków, która przeżyła matkę tylko o 3 lata. Houston niczego jednak nie żałuje, do upadłego powtarzając sobie słowa singla „It’s not right but it’s okay”.


Kolejna opowieść należy do Magdaleny Celmer w roli Amy Winehouse, która w 2011 roku dołączyła do słynnego Klubu 27. Ten monolog jest najbardziej poruszający. Obsesyjny słowotok. Miłość, która odurza, zniewala, uzależnia. Amy nie potrafi zapomnieć o ukochanym Blake’u, para rozstaje się i schodzi, nie mogąc być ani razem ani osobno. Pierwsze rozstanie z mężczyzną miało zresztą duży wpływ na teksty piosenek z albumu „Back to Black”, gdyż odnosiły się one w ten czy inny sposób do różnych etapów ich wzajemnej relacji. Tytułową piosenkę nuci zresztą Celmer/Winehouse na zmianę z obsesyjnym przywoływaniem imienia Blake’a.


Ostatnią martwą dziewczyną jest Anna Nicole Smith – w tej roli Karolina Staniec – dawny króliczek „Playboya”, zmarła w 2007 roku. Anna jest dziewczyną przede wszystkim spragnioną miłości. Dlatego wikła się w coraz to nowe romanse, dlatego wychodzi za mąż za 86-latka, twierdząc z rozbrajającą szczerością, że po pocałowaniu go nic nie jest już dla niej obrzydliwe. Dlatego w końcu rozpaczliwie próbuje wcisnąć komuś kawałek swojego serca – ktoś z publiczności musi się zlitować i wziąć połówkę serca na złotym łańcuszku.


Po martwych dziewczynach czas na żywe. Na scenie pojawiają się Małgorzata Saniak jako Britney Spears i Agnieszka Kwietniewska jako Lindsay Lohan. „Księżniczka popu” zgoliła włosy i ogłosiła się szatanem, kilka razy lądowała w szpitalu psychiatrycznym, a prasa wielokrotnie ogłaszała jej śmierć. Lohan z kolei przestała być ulubienicą Disneya, uzależniona od narkotyków i alkoholu, cierpiąca na anoreksję, próbuje wspinać się jeszcze po drabinie kariery, wiedząc, że na sukces nie ma raczej szans. Spears i Lohan żyją na krawędzi, flirtują ze śmiercią, ocierają się o nią, zazdroszczą martwym koleżankom. Wiadomo przecież, że być martwą jest o wiele bardziej nośne niż bycie żywą. Martwa dziewczyna ma szansę stać się legendą, za martwą można zatęsknić, na żywą patrzy się obojętnie.


Dla wszystkich bohaterek media stały się bezlitosne, fotografowano je w najbardziej przykrych sytuacjach, ukazywano każdy nieestetyczny fragment ciała. To miała być kara za niezależność, oryginalność, być może za naiwność. „Dead Girls Wanted” z oszczędną scenografią, wstrząsającymi strumieniami świadomości bohaterek, wizualizacjami pokazującymi martwe ikony z takich filmów jak między innymi „Miasteczko Twin Peaks”, „Psychoza”, „Krzyk” czy „Kill Bill”, są znakomitą interpretacją kulturowej fiksacji na temat martwych dziewczyn, począwszy właśnie od Laury Palmer – słodka blondynka z Twin Peaks skrywała bowiem mroczne tajemnice.

 

Jak mówią sami twórcy, „inspiracją do powstania scenariusza spektaklu, była książka Alice Bolin Dead Girls: Essays on Surviving an American Obsession. Jeszcze nieprzetłumaczona na język polski publikacja dotyczy – jak wskazuje tytuł – obsesji amerykańskiej popkultury na punkcie martwych dziewczyn. Jednym z jej przejawów jest m.in. nadreprezentacja w amerykańskich (i nie tylko) serialach i filmach motywu martwej dziewczyny, najczęściej białej z klasy średniej, której odnalezione ciało staje się punktem wyjścia różnych historii, dotyczących najczęściej głównego męskiego bohatera. Nad ciałem młodej kobiety zaczynają toczyć się męskie batalie o prawdę i przywrócenie porządku. Autorka nazywa ten sposób przedstawiania dziewczyn dead girls shows”. Show martwych dziewczyn trwa, bo jedyną dostępną dla nich formą buntu wydaje się autodestrukcja.

 

 

„Dead Girls Wanted”

Jolanta Janiczak – dramaturgia i scenografia
Wiktor Rubin – reżyseria i scenografia
Grzegorz Stępniak – dramaturgia
Obsada: Beata Deutschman

Łukasz Stawarczyk

Magdalena Celmer

Karolina Staniec

Małgorzata Saniak

Agnieszka Kwietniewska

Premiera: 22 lutego 2019 r.

 

Magdalena Boczkowska


Foto: Monika Stolarska


 


Wróć Archiwum działu

Alert

 

Jesteś świadkiem ważnego wydarzenia?
Urzędnicza bezmyślność dobrowadza Cię do szału?
Wiesz o czymś, co może zainteresować media?

 

Napisz do "Wiadomości Zagłębia": redakcja@wiadomoscizaglebia.pl

KONKURSY

 

PRACA

 

 

 

 

Adres redakcji:

"Wiadomości Zagłębia"
ul. Kilińskiego 43

41-200 Sosnowiec

e-mail: redakcja@wiadomoscizaglebia.pl