Informujemy, że na tej stronie stosujemy pliki cookies (tzw. ciasteczka). Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Jeśli chcą Państwo zmienić tę opcję, należy zmienić ustawienia przeglądarki dotyczące przechowywania i uzyskiwania dostępu do plików cookies w Państwa komputerze. Rozumiem komunikat.

Kliknij tu aby zamknąć powiadomienie.

Kultura

dodane 04.04.2016

Dwa cuda „Siódemki”. Premiera w Teatrze Zagłębia

[Sosnowiec]

Drugiego kwietnia bieżącego roku w Teatrze Zagłębia miała miejsce prapremiera spektaklu w reżyserii Remigiusza Brzyka „Siódemka”, opartego na prozie Ziemowita Szczerka pod tym samym tytułem.  Oficjalnie tytułowa „Siódemka” – czyli droga krajowa nr 7, „szos polskich królowa” niczym mityczna Route 66, łącząca Kraków z Warszawą – miała siedem cudów (a raczej pseudocudów): billboard z bitwą pod Wiedniem i Janem III Sobieskim na wiadukcie obwieszonym reklamami, restaurację Rycerską w Książu Wielkim, nocny widok na Miechów, rynek w Jędrzejowie, specyficzną stację benzynową, restaurację polsko-grecką na wyjeździe z Radomia oraz Hotel Lordzisko w Warszawie. „Siódemka” w Teatrze Zagłębia ma jednak cuda dwa.

 

Po pierwsze, tekst. Spektakl wyreżyserował Remigiusz Brzyk – jeden z najlepszych współczesnych reżyserów teatralnych – który w Teatrze Zagłębia zrobił wcześniej znakomitego i licznie nagradzanego „Korzeńca” oraz spektakl „Koń, kobieta i kanarek”, nagrodzony Laurem Konrada na Ogólnopolskim Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje w Katowicach w 2014 roku. Powieść zaadaptował natomiast Michał Kmiecik – reżyser, dramatopisarz, dramaturg, który z Brzykiem współpracował już przy „Ziemi Obiecanej” w Teatrze Nowym im. K. Dejmka w Łodzi.

 

Proza Szczerka to suma polskich lęków i urojeń. Fantazmatów i niespełnionych ambicji. To Polska A i Polska B. Warto przytoczyć fragment tekstu: „Polska, kraj, który nigdy siebie nie zaakceptuje, ale nie dlatego, że ma takie wysokie wymagania, tylko dlatego, że nie jest tym, kim chciałby być, czyli każdym normalnym krajem. Każdym innym. Kraj, którego obywatele albo z niego szydzą i go nienawidzą, albo wzbudzają w sobie chorą do niego obsesję i na niego chorują – a tak w żadnym normalnym kraju nie ma”.


 

Szczerek, Kmiecik i Brzyk pokazują polskość w pigułce, nie bojąc się obnażać lęków (lęk przed wojną z Rosją wydaje się największy), rozczarowań i typowo polskich frustracji. Polak jest przede wszystkim Polakiem, a dopiero potem człowiekiem – mówi jeden z bohaterów. Alkoholizm, neosarmatyzm, kompleksy usytuowania pomiędzy Rosją a Niemcami, kult kebabów, mesjanizm, pseudopatriotyzm spod budki z piwem, wszechobecność polbruku, brak jakiejkolwiek autorefleksji i autoironii – to typowo polskie cechy. Podróż z dawnej stolicy do współczesnej staje się zatem pretekstem do pokazania tych właśnie cech, podróż ta przerwana w końcu zostaje przez brutalną rzeczywistość – największy lęk Polaków się ziścił, Rosjanie napadli na nasz kraj. Uśpiony naród musi się obudzić i ruszyć do walki. Czy jest w stanie?


 

Szczerek po wydaniu zbioru „Przyjdzie Mordor i nas zje” ogłoszony został polskim mistrzem twórczości gonzo, czyli – mówić najprościej – subiektywnego stylu pisania, w którym twórca zamiast zostać biernym obserwatorem, angażuje się osobiście, stąd liczne dygresje pozwalające poznać temat w szerszej perspektywie interpretacyjnej. Do „Siódemki” Szczerkowi udało się przenieść pewne chwyty gonzo. Wydawać by się mogło, że duet Brzyk&Kmiecik realizuje założenia gonzo także na scenie. Ich wizja „Siódemki”, czyli Polski w pigułce, staje się mądrą, zdystansowaną, pełną humoru i ironii refleksją na temat naszego kraju, refleksją będącą halucynacyjną, wizyjno-demoniczną wersją historii. To teatr zaangażowany, nie pozostawiający widza obojętnym i biernym „oglądaczem”. Brzyk ma niewątpliwy talent do snucia tego typu teatralnych wizji, które pobudzają widzów do śmiechu, zamysłu i gorzkiej zadumy.


 

Po drugie, Edyta Ostojak. To drugi cud „Siódemki”. W powieści Szczerka główny bohater jest mężczyzną, Pawłem Żmejowiczem, który wyrusza z Krakowa do Warszawy na Bardzo Ważne Spotkanie i to wyrusza nie byle kiedy, bo 1 listopada, w to najbardziej polskie z polskich świąt. Kmiecik i Brzyk zdecydowali bohaterem zrobić kobietę. I chwała im za to! Postać tę gra właśnie Edyta Ostojak – śmiało można powiedzieć – najwybitniejsza (i najmłodsza!) dziś aktorka sosnowieckiego Teatru.


 

Bohaterka Ostojak nie jest tylko kierowcą, który prowadząc ukochanego opla vectrę ogląda i komentuje spotykanych ludzi i krajobrazy za oknem. Wyrusza także w symboliczną wędrówkę w głąb własnej psychiki i mentalności całego społeczeństwa. Wpada w liczne tarapaty – na przykład autostopowicz przebrany za Wiedźmina zostawia jej tajemnicze eliksiry, pod wpływem których ma wypadek, a w Książu Wielkim wizje atakujących ją posągów polskich królów, którzy nie mogą pogodzić się z obecną sytuacją Polski i którzy nawzajem się za nią obwiniają, itd. itp. Wszystkie tego typu wydarzenia mają tylko uwypuklić surrealizm i absurd istnienia tak abstrakcyjnego i pełnego paradoksów kraju, jakim jest Polska. Ostojak przechodzi na scenie przemianę,  opowiada swoją historię, historię swojej podróży, drogi, na bazie kontrastów. Ze zblazowanej dziennikarki staje się pijaną eliksirami (i Polską) Wiedźminką. Nie traci przy tym jednak nic ze swojej świeżości, naturalności i autentyzmu gry.


 

Na wyróżnienie zasługują również pozostali aktorzy zaangażowani w przedstawienie, ale to raczej kreacja grupowa. Fani sagi o Wiedźminie, grupa dresiarzy marząca o polskiej broni atomowej, hipsterscy czyściciele, pracownicy stacji benzynowej czy zbójcerze z słynnego niegdyś komiku o „Kajku i Kokoszu” – to Małgorzata Sadowska, Małgorzata Saniak, Michał Bałaga, Aleksander Blitek, Tomasz Muszyński, Zbigniew Leraczyk i Sebastian Węgrzyn. Ale to Edyta Ostojak skupia na sobie uwagę widzów przez cały spektakl, bez wątpienia, nie pierwszy i nie ostatni raz, zawładnęła sceną. Cóż, królowa jest tylko jedna.


Jaki morał płynie z cudów „Siódemki”? Gdy na widownię spadają ulotki reklamowe baru Sarmacja, padają  jakże prawdziwe słowa: „A chuj  – myślałeś to jest właśnie Polska, ten bar Sarmacja, to jest cywilizacja, którą wytworzyliśmy, i chuj, i koniec, kropka, jeśli się jej wstydzimy, to mamy problem, to coś z nią, kurwa, zróbmy, ale nie udawajmy, że jej nie ma. To Bar Sarmacja powinien być na znaczkach pocztowych, a nie, kurwa, Wilanów”.


Na końcu spektaklu postaci – niczym zombie polskich oczekiwań – śpiewają natomiast kultowy przebój Davida Bowie’go „Seven”. Wychodząc, widzowie także więc nucą: „I got seven days to live my life / Or seven ways to die”…

„Siódemka” w Teatrze Zagłębia warta jest zobaczenia i chwili zadumy.


 

Ziemowit Szczerek: „Siódemka”

Reż. Remigiusz Brzyk

Teatr Zagłębia w Sosnowcu

Prapremiera: 2 kwietnia 2016.

 


Magdalena Boczkowska


Foto: Maciej Stobierski





Wróć Archiwum działu

Alert

 

Jesteś świadkiem ważnego wydarzenia?
Urzędnicza bezmyślność dobrowadza Cię do szału?
Wiesz o czymś, co może zainteresować media?

 

Napisz do "Wiadomości Zagłębia": redakcja@wiadomoscizaglebia.pl

KONKURSY

 

PRACA

 

 

 

 

Adres redakcji:

"Wiadomości Zagłębia"
ul. Kilińskiego 43

41-200 Sosnowiec

e-mail: redakcja@wiadomoscizaglebia.pl